Obudziły mnie ciepłe promienie słońca wpadające do mojej kryjówki, a rześki podmuch poranka wywabił mnie z ruin starego domu. Przeciągnąłem się i wyszedłem na tętniącą już życiem ulice. Dziś był dzień targowy, a to oznaczało masę jedzenia.

Przez lata spędzone na ulicy nauczyłem się wielu przydatnych sztuczek, które gwarantowały mi ciepły i smaczny posiłek. Jednakże im byłem starszy tym było mi trudniej,
 a dodatkowo w mieście mnie wszyscy znali… w końcu byłem tu jedynym wilkiem. Czasem, kiedy się budziłem przy mojej kryjówce ludzie zostawiali coś do jedzenia, o które nieraz musiałem walczyć z wronami, bezdomnymi kotami czy psami.

Skierowałem się na rynek gdzie zacząłem świecić swoimi niebieskimi wilczymi oczami by wyżebrać coś na ząb. Dobrze mi szło póki ludzie się nie rozeszli przez pojawienie się strażników brzęczących już z daleka stalowymi zbrojami. Ciekawiło mnie, co tu robili. Poszedłem za nimi pod izbę wasala by się dowiedzieć, o co chodzi. Przed wejściem drogę zastąpiła mi młoda elfka w skórzanej lekkiej zbroi, było widać ze była zwiadowcą. Zadarłem brązowy pysk do góry by spojrzeć na nią.

- Wracaj do domu mały. – Powiedziała łagodnie uśmiechając się do mnie i mnie pogłaskała.

Patrzyłem na nią i usiadłem w miejscu kładąc po sobie uszy. Westchnąłem, kiedy zniknęła za drzwiami i wróciłem na rynek. Coraz mniej osób dawało mi jeść, więc zaczynałem kraść i uciekać spod kija wściekłych sprzedawców. Do wieczora zdążyłem się najeść i nawet nie przejąłem się, kiedy wrony ukradły mi słodką bułkę. Wylegiwałem się tylko na swoim starym zniszczonym posłaniu przymykając oczy.

- Miasto nie jest najlepszym miejscem dla młodego wilka. Czemu nie dołączyłeś do tutejszego stada?

Otworzyłem zaskoczony oczy i od razu zerwałem się z ziemi jeżąc futro i szczerząc kły na mężczyznę kryjącego się w mroku mojego azylu. Przyglądał mi się spokojnie nieporuszony moim zachowaniem wyglądał jakby oczekiwał mojej dopowiedzi. Usiadłem i przekrzywiłem głowę patrząc na niego jak na wariata, przecież ludzie nie rozumieją mowy zwierząt.

Prychnąłem tylko i położyłem się z powrotem kładąc pysk na łapach patrząc na niego. Oni uważają mnie za zwykłego zapchlonego kundla. Wszystkie wilki, jakie spotkam chcą się ze mnie albo nabijać, albo chcą ze mną walczyć, powiedziałem sobie w głowie nie oczekując od niego żadnej odpowiedzi wiedząc, że nie wie, co odpowiedziałem.

- Mógłbyś się im postawić, albo pójść ze mną. – Odparł obojętnie.

 Anna Lisińska kl. 4 ta

Adres

Zespół Szkół i Placówek Kształcenia Zawodowego

ul. Botaniczna 66

65-392 Zielona Góra

Kontakt

68 451 38 88

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Śledź Nas

Początek strony